Dziurawy koszyk potrzeb i dorastanie w dysfunkcyjnym domu
Recenzja książki "Co ze mną nie tak?"
Ale to była dobra lektura… Wiem, że to może brzmieć dziwnie biorąc pod uwagę tematykę książki, ale naprawdę uważam, że jest to świetna pozycja, ogromnie potrzebna i wypełniająca dużą lukę na rynku poradników psychologicznych.
Zamawiając książkę przede wszystkim czekałam na przeczytanie części z wywiadami – Julia Wahl, Sylwia Chutnik, Marzena Barszcz i wielu innych – doborowe towarzystwo.
Tymczasem już pierwsza część książki – ta teoretyczna – bardzo mile mnie zaskoczyła. Znajdziemy w niej opis, kim są Dorosłe Dzieci z rodziny Dysfunkcyjnej (DDD), liczne przykłady dysfunkcyjnych rodzin oraz wpływ wychowywania się w takim środowisku na mogące się pojawić w dorosłym życiu problemy.
Opisując syndrom DDD autorka odnosi się do teorii leżącej u podstaw Terapii Schematów, wyjaśniając, że nasze niezaspokojone wczesnodziecięce potrzeby będą prowadziły do tworzenia się niezdrowych schematów, którymi kierujemy się w dalszym życiu i które mogą znacząco utrudniać nam funkcjonowanie, negatywnie wpływać na nasze relacje z innymi ludźmi, wywoływać emocjonalne cierpienie.
Każdy z nas przychodzi na świat z tym samym pakietem potrzeb emocjonalnych. Należą do nich: potrzeba bezpieczeństwa, potrzeba poczucia własnej wartości, potrzeba przynależności, autonomii, autoekspresji, realnych ograniczeń, adekwatności oraz (jak dodaje autorka książki) potrzeby fizjologiczne. Dzieci dorastające w dysfunkcyjnych domach często doświadczają tego, że ich potrzeby nie są zaspokajane lub są zaspokajane nieadekwatnie. Może to skutkować tym, że osoby takie w dorosłym życiu będą mierzyły się z różnorodnymi problemami, np. poczuciem emocjonalnej pustki lub odrętwienia; trudnością w stawianiu granic; problematyczną relacją z własnym ciałem i brakiem kontaktu ze swoimi odczuciami i potrzebami; trudnościami w nawiązaniu trwałej i wspierającej relacji romantycznej, a zamiast tego będą wybierać krzywdzących lub zaniedbujących partnerów; mogą zmagać się z poczuciem nienasycenia – zawsze jest za mało uwagi, troski, szczęścia, poczucia spełnienia i wiele, wiele innych.
Zatrzymująca i poruszająca jest analiza Autorki obecnego pokolenia 30 – 40 latków i tego, w jaki sposób kontekst społeczno-kulturowy wpływał na ich dzieciństwo i dorastanie. Czytając opisy nie miałam najmniejszego problemu w przywoływaniu swoich własnych przykładów z „własnego podwórka”, takich, których sama doświadczałam lub które widziałam u swoich rówieśników. I tutaj właśnie tkwi moc tej książki – w prosty i odważny sposób nazywa to, co nienazwane dla wielu z nas. Nienazwane, ale to nie znaczy, że nie doświadczone, nie poczute i nie wyrządzające krzywdy. Nie jestem w stanie zliczyć, jak często w pracy rozmawiam z Osobami powtarzającymi jak mantrę „U mnie w domu było wszystko dobrze, nie było przecież żadnej patologii”, „Inni mają gorzej”, „Przecież wszyscy dostawali klapsy” i tak dalej… Ta książka pomaga uświadomić sobie, że wiele rzeczy, które uznaliśmy za „normalne” było głęboko niezdrowych i krzywdzących, a ta konfrontacja może stać się początkiem dalszej drogi do uzdrawiania swoich nieadaptacyjnych schematów.