Dziurawy koszyk potrzeb i dorastanie w dysfunkcyjnym domu
Recenzja książki "Co ze mną nie tak?"
![](https://beatacugowska.com/wp-content/uploads/2023/07/1689840231849-768x915.jpg)
Ale to była dobra lektura… Wiem, że to może brzmieć dziwnie biorąc pod uwagę tematykę książki, ale naprawdę uważam, że jest to świetna pozycja, ogromnie potrzebna i wypełniająca dużą lukę na rynku poradników psychologicznych.
Zamawiając książkę przede wszystkim czekałam na przeczytanie części z wywiadami – Julia Wahl, Sylwia Chutnik, Marzena Barszcz i wielu innych – doborowe towarzystwo.
Tymczasem już pierwsza część książki – ta teoretyczna – bardzo mile mnie zaskoczyła. Znajdziemy w niej opis, kim są Dorosłe Dzieci z rodziny Dysfunkcyjnej (DDD), liczne przykłady dysfunkcyjnych rodzin oraz wpływ wychowywania się w takim środowisku na mogące się pojawić w dorosłym życiu problemy.
Opisując syndrom DDD autorka odnosi się do teorii leżącej u podstaw Terapii Schematów, wyjaśniając, że nasze niezaspokojone wczesnodziecięce potrzeby będą prowadziły do tworzenia się niezdrowych schematów, którymi kierujemy się w dalszym życiu i które mogą znacząco utrudniać nam funkcjonowanie, negatywnie wpływać na nasze relacje z innymi ludźmi, wywoływać emocjonalne cierpienie.
Każdy z nas przychodzi na świat z tym samym pakietem potrzeb emocjonalnych. Należą do nich: potrzeba bezpieczeństwa, potrzeba poczucia własnej wartości, potrzeba przynależności, autonomii, autoekspresji, realnych ograniczeń, adekwatności oraz (jak dodaje autorka książki) potrzeby fizjologiczne. Dzieci dorastające w dysfunkcyjnych domach często doświadczają tego, że ich potrzeby nie są zaspokajane lub są zaspokajane nieadekwatnie. Może to skutkować tym, że osoby takie w dorosłym życiu będą mierzyły się z różnorodnymi problemami, np. poczuciem emocjonalnej pustki lub odrętwienia; trudnością w stawianiu granic; problematyczną relacją z własnym ciałem i brakiem kontaktu ze swoimi odczuciami i potrzebami; trudnościami w nawiązaniu trwałej i wspierającej relacji romantycznej, a zamiast tego będą wybierać krzywdzących lub zaniedbujących partnerów; mogą zmagać się z poczuciem nienasycenia – zawsze jest za mało uwagi, troski, szczęścia, poczucia spełnienia i wiele, wiele innych.
Zatrzymująca i poruszająca jest analiza Autorki obecnego pokolenia 30 – 40 latków i tego, w jaki sposób kontekst społeczno-kulturowy wpływał na ich dzieciństwo i dorastanie. Czytając opisy nie miałam najmniejszego problemu w przywoływaniu swoich własnych przykładów z „własnego podwórka”, takich, których sama doświadczałam lub które widziałam u swoich rówieśników. I tutaj właśnie tkwi moc tej książki – w prosty i odważny sposób nazywa to, co nienazwane dla wielu z nas. Nienazwane, ale to nie znaczy, że nie doświadczone, nie poczute i nie wyrządzające krzywdy. Nie jestem w stanie zliczyć, jak często w pracy rozmawiam z Osobami powtarzającymi jak mantrę „U mnie w domu było wszystko dobrze, nie było przecież żadnej patologii”, „Inni mają gorzej”, „Przecież wszyscy dostawali klapsy” i tak dalej… Ta książka pomaga uświadomić sobie, że wiele rzeczy, które uznaliśmy za „normalne” było głęboko niezdrowych i krzywdzących, a ta konfrontacja może stać się początkiem dalszej drogi do uzdrawiania swoich nieadaptacyjnych schematów.